niedziela, 20 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ I

Po burzliwej kłótni z przyjaciółką Alisą od razu wybiegłam z imprezy. Przespała się z kolesiem, na którym ogromnie mi zależało. Doskonale wiedziała, że ten chłopak był moją pierwszą poważną miłością. W tamtym momencie wszystko pękło jak mydlana bańka. Dla mnie była zerem. Chłodne powietrze uderzało w moje zarumienione ze złości poliki, ale nie przeszkadzało mi to tak bardzo jak odgłos dobiegający za moich pleców. Kątem oka spojrzałam za siebie i dostrzegłam tylko mężczyznę, miał kaptur na głowie i czarną kominiarkę na twarzy. Przyspieszyłam kroku z nadzieją, że nie jestem jego ofiarą. Nie panując nad emocjami ponownie spojrzałam gwałtownie w jego stronę. Wtedy usłyszałam znajomy mi głos. Jego słowa.. "jesteś moja dziwko". Ten dźwięk uderzył we mnie kilkadziesiąt razy mocniej niż zwykle wypowiedziane zdanie. Ogromny hałas rozbrzmiewał w moich bębenkach. Wtedy poczułam ból w nadgarstku. Zanim się zorientowałam, że to ten sam chłopak, który spowodował wojnę w mojej głowie znalazłam się już w krzakach. Wtedy usłyszałam jeszcze jeden głos. Przerażony głos. Ale nie jestem w stanie rozpoznać żadnego z nich, ponieważ byłam aż tak przestraszona. Czułam zimny oddech jednego z tych gnojków na całym ciele. Każdy dotyk sprawiał mi ogromną krzywdę. Byłam bezbronna. Wtedy zrobił to czego najbardziej się obawiałam. Swoimi brudnymi łapskami zrobił coś czego nie jestem w stanie mu nigdy wybaczyć. Zgwał...

Podniosłam gwałtownie głowę z poduszki. Moja twarz była pełna kropelek od potu. Ten koszmar znowu do mnie powrócił. Znowu przypomniała mi się scena przed dwóch lat. Kiedy byłam zwykłą szesnastolatką i pojawił się ten dupek który zrujnował mi całe życie. Dupek? Sukinsyn. Najgorsze jest to, że za każdym razem kiedy w głowie słyszę jego głos jestem prawie pewna, że nie jest on mi obcy. Ale chyba nigdy się nie dowiem, kto mógł aż tak bardzo mnie skrzywdzić. Uciekł. Uciekł kiedy usłyszał radiowóz policyjny. Gdybym wiedziała tylko jak ma na imię. Znalazłabym go. A potem zabiła. Raniłabym go tak mocno, jak on mnie wtedy. Przerażona wspomnieniami z tamtej nocy sięgnęłam po chusteczki leżące na moim nocnym stoliku. Otarłam przeszkadzające mi kropelki potu z twarzy i ułożyłam się z powrotem  na poduszce. Minęło ponad 10 minut mojego uciążliwego wiercenia się po łóżku zanim doszłam do wniosku, że na pewno nie zasnę. Właśnie znajdowałam się w pokoju gościnnym w domu mojego dupkowatego przyjaciela Harrego. Wiem, nadużywam słowa "dupek", ale to idealnie określa każdego mężczyznę z jakim miałam do czynienia. Nie ważne. Postanowiłam, że pójdę do kuchni napić się wody. W domu panował ogromny bałagan jak zawsze po imprezach. Właśnie. Zastanawiające jest to, że imprezuje po czymś co jest największym koszmarem mojego życia. To Harry , to dzięki niemu. On postawił mnie na nogi. Kiedy trafiłam do szpitala psychiatrycznego wyciągnął mnie stamtąd. Dosłownie. Pewnej nocy przyjechał do mnie i uciekliśmy. Miałam cholerne szczęście, że moją opiekunką była Stella, z którą się zaprzyjaźniłam. To ona celowo wprowadziła błąd w dokumentach, przez co wszyscy myślą, że nie wymagałam już leczenia. Ona i Harry wierzyli we mnie wtedy najbardziej. Nie miałam nikogo po za nimi, zwłaszcza że moja matka nie żyje, a ojciec jest alkoholikiem. Załamał się 7 lat temu, kiedy mama Harrego zadzwoniła, że jej przyjaciółka, żona mojego ojca, moja matka była ofiarą śmiertelną wypadku samochodowego. Miałam 11 lat, moje życie było bezproblemowe i wtedy nie przejęłam się tym, że jej nie ma. Dopiero po dwóch latach pd pogrzebu uświadomiłam sobie, że ona nie wróci. Tak strasznie mi jej brakuje. Może gdyby była mogłabym mówić jej o swoich problemach, mieć wsparcie również od ojca. Nie wiem, nie chcę mówić "co by było gdyby.." bo to jest totalnie bez sensu. Wracając jeszcze do Harro - tak go nazywam. Kiedy moja mama żyła przyjaźniła się z jego matką. I wiecie co? Wtedy się nienawidziliśmy. Nie wiem czemu, ale tak było. Wtedy gdybyśmy mogli zabilibyśmy się wzrokiem, ale kto się czubi ten się lubi. Ważne co jest teraz, a teraz on jest moim najlepszym przyjacielem i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Sięgnęłam do szafki i wyciągnęłam z niej szklankę. Następnie przegotowaną kilka godzin temu wodę przelałam do naczynia. Usiadłam na blacie kuchennym i wzięłam jeden łyk napoju.. Zastanawia mnie jedna rzecz. Czy to normalne że osiemnastoletnia dziewczyna jeszcze nigdy się nie całowała i jest jeszcze dziewicą? Tak, jestem dziewicą. W mojej głowie nadal jestem dziewczyną, która nie przeżyła jeszcze swojego pierwszego razu. To pomaga mi zapomnieć o tej całej chorej sytuacji. Nie wiem czy kiedykolwiek będę w stanie otworzyć się przed kimś na tyle by kochać się z nim. Boję się tego, chyba najbardziej na świecie. Ale nie wiem co przyniesie czas. Moje przemyślenia przerwał chrypiały głos Harrego:
- Czemu nie śpisz? - zapytał.
- Znowu to samo. - doskonale wiedział, że bywają noce czy dni, kiedy wszystko wraca i uderza we mnie bardziej niż w tamten dzień. 
Nic nie odpowiedział. Po prostu podszedł bliżej mnie. Złapał mnie pod uda, tak bym swobodnie mogła nogami objąć się jego tali. Wtuliłam się w niego a on delikatnie podniósł moje ciało z blatu i zaniósł mnie do swojej sypialni. Położył mnie na wielkim łożu, a sam ułożył się wygodnie obok mnie. Oplótł moje ciało swoją umięśnioną ręką przy tym przybliżając mnie blisko jego ciała. Nie przeszkadzało mi to, bo on i moja przyjaciółka Selena byli jedynymi ludźmi którym ufałam i czułam się przy nich bezpiecznie. Dotknęłam dłonią jego torsu, po czym wyjąkałam:
- Dziękuję.
Posłał mi wyrozumiały uśmiech, a ja nawet nie wiem w jakim momencie popadłam w głęboki sen. 

*

Słoneczne promienie wbiły się do pomieszczenia przez śnieżnobiałe firanki budząc mnie przy tym. Przetarłam dłonią moje senne powieki i wróciłam do życia. Zorientowałam się, że Harrego nie ma na łóżku i odruchowo sięgnęłam po mojego IPhone zobaczyć, która godzina. Zegarek pokazywał samo południe, 12.00. Ile ja spałam? Szybko pozbierałam się z łóżka po czym pospiesznym krokiem udałam się do toalety znajdującej się zaraz przy sypialni mojego dupka. Potrzebowałam wtedy gorącej kąpieli, która by mnie zrelaksowała niestety nie chciałam wykorzystywać gościnności Harro. Po za tym nie miałam na to czasu. Rozebrałam się z mojej piżamy, związałam włosy w niedbałego koka po czym szybko weszłam do kabiny prysznicowej odkręcając przy tym wodę. Ciepłe kropelki cieczy w sekundzie znalazły się na moim ciele sprawiając gęsią skórkę. W jednej chwili przeszły mnie ciarki. Sięgnęłam natychmiast po gąbkę i nalałam na nią męski żel pod prysznic, bo niestety tylko taki znajdował się w łazience. Po prysznicu owinęłam się w biały, mięciutki ręcznik. Ubrałam na siebie ubrania awaryjne, czyli takie, które miałam u Harrego w domu. Był to szary, zwykły t-shirt, niebieskie jeansy z dziurami i przetarciami. Na nogi założyłam krótkie, białe converse w których wczoraj wieczorem przyszłam na imprezę. Włosy zostawiłam tak jak były. Luźny i swobodny koczek. Z powodu braku kosmetyków nałożyłam tylko korektor i maskarę, które znalazłam w torebce. Gotowa zeszłam na dół, gdzie nie spodziewałam się mojego przyjaciela:
- Cześć Chanel. - uśmiechnął się do mnie - Przygotowałem śniadanie.
- Czyżby ktoś podmienił mojego Harrego? - zaśmiałam się - Co się stało, że aż takie poświęcenie?
Lubiłam się z nim droczyć. I niechętnie muszę przyznać że byłam w tym mistrzynią. Z każdym z kim miałam okazje to robić wygrywałam. Nikt nie znalazł jeszcze odpowiedzi, wystarczającej by mnie zatkało. Jest tylko taka jedna osoba - Justin Bieber. Człowiek, którego nienawidzę i nie obraziłabym się na nic i na nikogo gdyby on nie istniał. Jest to mój sąsiad, ale nie będę o nim mówić, ponieważ nie warto tracić czasu na niego.
- Spokojnie, chciałem być miły. - Harry puścił w moją stronę oczko - Nie chcesz, nie jedz. 
- Skorzystam z okazji, i tak jesteś słaby w kuchni.
- Chciałabyś. - wybełkotał.
Zjadłam posiłek, umyłam zęby po czym szybko umyłam naczynia. W tym czasie Harry poszedł do łazienki. Poczekałam na niego, a kiedy pojawił się na dole od razu zabrałam moje rzeczy i umówiłam się z nim na jutro rano. Uwielbiałam spędzać z nim czas, ale teraz stanowczo potrzebowałam mojego domu, który odziedziczyłam w spadku po babci. Pożegnałam się z przyjacielem i odjechałam moim czarnym audi z podwórka w stronę mojego mieszkania. 

_

Hej :) Witajcie w pierwszym rozdziale tego opowiadania. Mam zaplanowane już wszystko od początku do końca, więc mogę obiecać, że nie będzie nudno! Mój blog jest własną inwencją twórczą, a nie tłumaczeniem. Mam nadzieje, że Wam się podoba. 
W zakładce "KONTAKT" macie podany mój twitter. Możecie również napisać tam w komentarzu nick na który mogę informować Was o każdym nowym rozdziale :)
Do zobaczenia!